Forum dla pacjentów z chorobami sercowo-naczyniowymi.

Forum Serce na Banacha to wyjątkowa przestrzeń stworzona dla osób, które zmagają się z chorobami serca i układu krążenia. Jest to miejsce otwarte także dla ich bliskich oraz wszystkich, którzy poszukują wiedzy, wsparcia i zrozumienia w trudnych chwilach. Naszym celem jest, aby każda osoba odwiedzająca forum znalazła tu odpowiedzi na swoje pytania, praktyczne porady oraz poczucie wspólnoty, która pomaga przejść przez wyzwania związane z chorobą.

Rozumiemy, że diagnoza choroby serca często budzi strach, niepewność i wiele pytań. Leczenie i codzienne życie z takim schorzeniem wymaga nie tylko dostępu do rzetelnych informacji, ale także wsparcia emocjonalnego i praktycznego. Dlatego chcemy, aby forum było miejscem, gdzie każdy może poczuć się wysłuchany, zrozumiany i zmotywowany do walki o swoje zdrowie. Tutaj możesz dzielić się swoimi doświadczeniami, zadawać pytania oraz korzystać z wiedzy innych pacjentów i specjalistów.

Please or Zarejestruj się to create posts and topics.

„Grypa zmieniła moje życie” – wywiad z Panem Michałem, który przeszedł zapalenie mięśnia sercowego

Redakcja: Panie Michale, zanim zachorował Pan na grypę, jak wyglądało Pana życie?

Michał: Miałem 38 lat, pracuję jako informatyk. Po pracy często biegałem, grałem w piłkę z kolegami. Nigdy nie paliłem, jadłem raczej zdrowo. Zawsze uważałem się za osobę odporną – przeziębienie raz na kilka lat i to wszystko.


Redakcja: Jak zaczęła się ta choroba?

Michał: To był styczeń. Początkowo myślałem, że to zwykłe przeziębienie – katar, ból mięśni. Ale następnego dnia dostałem gorączki ponad 39°C, doszły dreszcze, kaszel, ból głowy. Lekarz rodzinny powiedział: „to grypa” i kazał zostać w łóżku. Brałem leki przeciwgorączkowe, dużo piłem. Po tygodniu poczułem się lepiej, gorączka spadła, więc wróciłem do normalnych obowiązków.


Redakcja: Kiedy pojawiły się pierwsze poważniejsze objawy?

Michał: Dosłownie kilka dni po „wyzdrowieniu”. Zauważyłem, że wchodząc po schodach, jestem kompletnie bez sił. Zaczęły się kołatania serca – nagłe, szybkie bicie, które przechodziło po minucie, ale zostawiało mnie wykończonego. Do tego dziwne uczucie ucisku w klatce piersiowej. Myślałem, że to po prostu osłabienie po chorobie.


Redakcja: Co Pana skłoniło, żeby jednak poszukać pomocy?

Michał: Pewnego dnia poszedłem pieszo do sklepu – 300 metrów. Wróciłem blady, zlany potem, serce waliło jak młotem. Żona się przestraszyła i zadzwoniła po pogotowie. W szpitalu zrobili EKG i badania krwi. Lekarz powiedział, że mam podwyższone troponiny i podejrzenie zapalenia mięśnia sercowego.


Redakcja: Jak wyglądał Pana pobyt w szpitalu?

Michał: Najpierw byłem w małym szpitalu, ale po badaniu echo serca – frakcja wyrzutowa tylko 40% – przewieziono mnie karetką na oddział kardiologiczny w dużym ośrodku. Tam trafiłem do sali intensywnego nadzoru. Podłączyli mi stały monitoring EKG, tlen. Przez pierwsze dni praktycznie nie wstawałem z łóżka.

Robili mi kolejne badania: rezonans serca potwierdził, że mam aktywne zapalenie mięśnia sercowego, najprawdopodobniej po grypie. Dostawałem leki na serce – beta-bloker, inhibitor ACE, moczopędne. Ograniczyli mi ilość płynów, bo miałem początki obrzęków.


Redakcja: Jak Pan znosił ten czas psychicznie?

Michał: To był szok. Z człowieka, który biegał po 10 km, stałem się kimś, kto męczy się przy przejściu do łazienki. Najgorsze były noce – wstawałem i czułem duszność, musiałem spać na dwóch poduszkach. Do tego strach… Lekarze nie ukrywali, że zapalenie mięśnia sercowego może być groźne.


Redakcja: Kiedy nastąpiła poprawa?

Michał: Po około tygodniu leczenia poczułem, że serce nie bije już tak nierówno. Mogłem przejść korytarzem bez zadyszki. Po dwóch tygodniach wypisali mnie do domu, ale z całą listą zaleceń: zero wysiłku przez pół roku, codzienne mierzenie ciśnienia, przyjmowanie leków i regularne kontrole u kardiologa.


Redakcja: Jak wyglądało życie po wyjściu ze szpitala?

Michał: Trudno było się pogodzić z ograniczeniami. Do sklepu chodziłem wolno, czasem musiałem się zatrzymać w połowie drogi. Nie mogłem dźwigać zakupów. Przez pierwsze tygodnie miałem wrażenie, że każda czynność wymaga planowania.

Po 3 miesiącach kontrolne echo wykazało, że frakcja jest nadal 40–42%. Włączono mnie do rehabilitacji kardiologicznej – ćwiczenia pod okiem fizjoterapeutów, nauka zdrowej diety, unikanie stresu.


Redakcja: Jak Pan dziś patrzy na to doświadczenie?

Michał: To zmieniło moje życie. Teraz wiem, że grypa to nie „zwykły katar” – to choroba, która może uszkodzić serce. Co roku się szczepię. Słucham swojego organizmu. Nie ignoruję zmęczenia, duszności, kołatań. I mówię o tym głośno, żeby inni nie powtórzyli mojego błędu.


Redakcja: Co powiedziałby Pan komuś, kto po infekcji czuje się podobnie?

Michał: Nie czekajcie. Jeśli po chorobie serce bije dziwnie, pojawia się duszność, osłabienie – idźcie do lekarza. Szybka diagnoza może uratować życie. Ja miałem szczęście, że trafiłem na dobrych specjalistów na czas.

Scroll to top